wtorek, 1 września 2015

Rozdział 14

 Mikaelson czekał w umówionym miejscu gotowy do konfrontacji. Choć prawdę mówiąc był zestresowany i to bardzo. Pewność siebie w jego oczach była przygaszona, a jego postawa dość niepewna.
 Kiedy usłyszał otwierające się drzwi od lokalu wyprostował się i próbował udawać, że jest pewny siebie.
 - Na początku sądziłam, że to Kol do mnie napisał, ale po namyśle stwierdziłam, że on by do mnie zadzwonił, a jedyną znaną mi zdesperowaną osobą jesteś ty - jej głos nie był zdenerwowany, wręcz przeciwnie rozbawiony.
 - Możemy porozmawiać?
 - Oczywiście. Zadawaj pytania. Tylko mów zwięźle. Za półgodziny mam zajęcia - uśmiechnęła się.
 - Dlaczego cię nie pamiętam?
 - Zostałeś zahipnotyzowany.
 - Przez kogo?
 - Przeze mnie.
 - Dlaczego? - to pytanie zawisło między nimi, tworząc napiętą atmosferę.
 - Kiedy się dowiedziałeś kim... czym jestem byłeś przerażony. Dostałeś szału. Chciałeś... chciałeś powiedzieć Niklausowi, a ja - przerwała na chwilę, aby się opanować - a ja wolałam, wręcz pragnęłam, abyś się mnie nie bał. I dlatego, że jestem egoistką sprawiłam, że o mnie zapomniałeś.
 - A mogłabyś przywrócić mi pamięć?
 - Do tego potrzebuję pełnej mocy. A ona słabnie. Od kiedy żniwa nie zostały ukończone.
 - To jak sobie przypomnę?
 - Moja perswazja słabnie, a skoro masz silny umysł to myślę, że tak za kilka tygodni. Ale jeśli chcesz szybciej to musisz się skupić. I to bardzo mocno.
 - To może trochę inne pytanie: skąd znasz Kola? - spojrzał w jej oczy wyraźnie zaciekawiony.
 - To dla mnie drażliwy temat. Nie powinieneś o to pytać - wyraźnie się zdenerwowała - ale powinieneś wiedzieć, że to po części twoja zasługa, choć powinnam powiedzieć wina.
 - Wina?
 - Muszę już iść - wstała z krzesła.
 - Kiedy znów się zobaczymy?
 - Nie wiem. Mam bardzo dużo na głowie - szybkim krokiem wyszła z kawiarni.
 Elijah siedział tam jeszcze chwilę rozmyślając nad kwestią przypomnienia sobie wszystkiego.

 Enzo szukał Stefana po całej uczelni. Bardzo chciał się dowiedzieć co się dzieje z Damonem. Ale zamiast Salvatore'a natknął się na Reynę.
 - Cześć - uśmiechnął się czarująco.
 - Cześć. Wiesz, ale nie mam czasu.
 - Daj spokój. Zajęcia już trwają. Możesz raz odpuścić i  mi pomóc?
 - A co się stało?
 - Dziewczyna rzuciła mojego przyjaciela. A skoro nie mogą się z nim skontaktować, to postanowiłem poszukać jego brata.
 - Dziewczyna? Może znam.
 - Pewnie! Mamy razem z nią zajęcia. To Elena Gilbert.
 W oczach dziewczyny zaczęły przewijać się różne emocje. Głównie te negatywne.
 - Enzo, to nie Elena. Na pewno nie ona...
 - A niby kto? - przerwał jej nie rozumiejąc.
 - Jeden z jej sobowtórów... Przepraszam, ale muszę iść - i ponownie tego dnia uciekła od problemu.
 "Co się dzieje! Tatia najwyraźniej planuje już swoją zemstę, a Qetsiyah ją wykorzystuje" - myślała gorączkowo.
 Wyciągnęła komórkę z kieszeni i wybrała numer.
 - Kol, musisz się dowiedzieć co planuje Qetsiyah i to jak najszybciej!
 - Już się robi - odpowiedział jej i się rozłączył.
 Usłyszała za sobą świst. Zamknęła oczy. Kiedy miał ją zaatakować po prostu wyciągnęła rękę i złapała go za szyję i przygwoździła do ściany.
 Otworzyła oczy i spojrzała na bruneta.
 - Czym tym jesteś? - zapytał przerażony.
 - Pewnie Damon opowiadał ci o Silasie, hm? - kiwnął głową - jestem jego siostrą, więc tym samym co on, ale troszeczkę potężniejszą - uśmiechnęła się - mam moc czarownic, bo od zawsze byłam dziwna. Potrafiłam pochłonąć magię, a jednocześnie wcale nie musiałam tego robić, bo miałam własną.
 - A skąd to przeświadczenie, że cię znam?
 - Uratowałam cię z pożaru. I kazałam zapomnieć - dodała widząc jego pytające spojrzenie.
 - Ale jak...
 - Wiedz jedynie, że słabnę - mruknęła i go puściła.
 Enzo rozmasował szyję.
 - Pff... Ależ ty wrażliwy! Aż tak mocno cię nie złapałam.
 - Pomożesz znaleźć mi Stefana czy nie? - zapytał unosząc brew.
 - Jest w mieszkaniu Damona - mruknęła patrząc w niebo - czemu tam nie zacząłeś szukać?
 Brunet co rusz otwierał i zamykał usta nie wiedząc co ma powiedzieć.
 Reyna ruszyła w stronę samochodu. W połowie drogi odwróciła się i zapytała:
 - Jedziesz ze mną czy nie?
 Chłopak się otrząsnął i ruszył za nią.

 - Stefan, Nowy Orlean to same nieszczęścia! Elena zrywa z Damonem i znika, on sam wyłącza człowieczeństwo. A teraz Bonnie przepadła! - rozpaczała Care.
 - Caroline, odkąd ja i Damon wróciliśmy do Mystic Falls zaczęły się dziać takie rzeczy - powiedział poważnie Stef - ale i tak później wszystko wracało do normy.
 - Może i tak... ale czy chociaż raz coś nie może się dziać normalnie?
 - Normalność, to tylko pojęcie względne - uśmiechnął się delikatnie.
 Forbes odwzajemniła ten uśmiech.
 - Teraz muszę zająć się Damonem. Proszę pilnuj, aby nam nikt nie przeszkadzał.
 - Dobrze.
 Szatyn wszedł do pokoju brata. Zastał go siedzącego na krześle. Tak jak go zostawił. Salvatore sprawdził czy łańcuchy oplatające niebieskookiego się trzymają i zaczął go cucić.
 - Damon. Musimy porozmawiać.
 - Nie ma o czym, Stefan - warknął cicho.
 - Jest o czym. Więc... dlaczego wyłączyłeś...?
 - Człowieczeństwo? Co byś zrobił gdyby ukochana cię rzuciła?
 - Kiedy Elena ze mną zerwała postanowiłem, że będę się jakoś trzymać. Ty powinieneś zrobić to samo, a nie się poddawać!
 - Spójrzmy prawdzie w oczy, Stefan. Ty jesteś święty, ja nie. Wiesz dobrze, że czasem jestem niestabilny emocjonalnie i łatwo mogę się pozbyć uczuć.
 - Nie obchodzi mnie to. Jesteś moim bratem i zrobię wszystko, aby ci pomóc!
 - Nie uda ci się - Damon wywrócił oczami.
 Stefan nic nie robiąc sobie ze słów brata wyszedł z jego pokoju zatrzaskując drzwi. Kiedy wszedł do salonu zastał tam Caroline rozmawiającą z Enzo.
 - Cześć Stefan. Szukam cię cały dzień! I co z Damonem?

 Brunetka przemierzała ulice Nowego Orleanu. Szukała czegoś, a raczej kogoś. Mimo, że minęło już tyle lat nie zrezygnowała z niego. Nigdy. Zapadał zmierzch i co raz więcej Chodzących Nocą wybiegało na ulice, aby pożywić się na turystach. Dziewczyna wiedziała, że go tu nie będzie. On się nie żywił na ludziach.
 Nagle ktoś przygwoździł ją do ściany. Chciał wbić swoje kły w jej szyję. Odepchnęła go z wampirzą siłą.
 - Kotku, jestem od ciebie starsza i silniejsza, więc daruj sobie - warknęła.
 Tamten zwiał jak najszybciej. Brązowooka przewróciła oczami i powiedziała:
 - Amator.
 Po chwili znalazła sobie jakąś dziewczynę, która śpieszyła się do domu. Najwyraźniej nie wiedziała co się dzieje tu po zmroku. Zaatakowała ją i bez zawracania sobie głowy perswazją wbiła kły w jej szyję. Kiedy tamta padła martwa u jej stóp. Otarła usta z krwi.
 - Zdravei Katerina Petrova - usłyszała za sobą głęboki głos.
 Przeszły ją dreszcze strachu. Nikogo tak bardzo się nie bała jak jego.
 - Klaus - odwróciła się i spojrzała mu hardo w oczy.
 Hybryda podszedł do dziewczyny. Ona się odsunęła odruchowo.
 - Nie mam zamiaru cię skrzywdzić - rzekł widząc strach w jej oczach - chcę tylko porozmawiać.
 - Niby o czym?
 - Pamiętasz Damona Salvatore? - kiwnęła głową - wyłączył uczucia.
 - Elena z nim zerwała? - parsknęła wampirzyca.
 - Wiesz, że tak? Musisz ją znaleźć. Nie mam zamiaru niańczenia Salvatore'ów cały ich pobyt tutaj.
 - Co ja będę miała w zamian?
 - Wolność - i zniknął jej z pola widzenia.
 Katherine przełknęła gulę w gardle i także zniknęła z ulicy.

 Tym czasem na bagnach Qetsiyah rozmawiała z Eve. Pełnia miała być dopiero za tydzień, więc miała sporo czasu na przygotowanie zaklęcia.
 - Tessa? Jesteś tu? - krzyczała wampirzyca.
 - Tatia co tutaj robisz?
 - Mamy problem. Widziałam Katerinę. Ma za zadanie znaleźć Elenę.
 - Nie znajdzie jej grota jest zapięczętowana krwią sobowtóra i potężnym zaklęciem. Nie martw się na zapas - widząc zmartwienie Petrovej dodała - co jeszcze się dzieje?
 - Bonnie zniknęła. Jej telefon leżał roztrzaskany pod akademikiem, a ubrania także zniknęły.
 - A to jędza! Musimy zacząć działać szybciej. Tatio będą potrzebować jednej czarownicy z rodu Deveraux, a ty Eve zbierz wszystkie wilkołaki do następnej pełni, ale to wszystkie.






_____________________________________
Na miły początek roku szkolnego rozdział 14. Ale jeśli nie będziecie komentować będą baaardzo duże przerwy (tak, to szantaż).
Pozdrawiam i życzę miłego czytania

1 komentarz:

  1. Ok, skomentowałem, zadowolona? A teraz dawaj kolejny (tak, to groźba)

    OdpowiedzUsuń