czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział 13

 Bal okazał się jedną, wielką katastrofą. Marcel przestał całkowicie ufać Pierwotnym, Rebekah się załamała, a Klaus nie wiedział co robić. Oczywiście pozostali jeszcze Finn, Elijah i Kol.
 Pierwszy z nich znikał na całe dnie, a jak wracał, to się w ogóle nie odzywał. Kol postanowił jednak zrezygnować z studiów. Po prostu znudziła mu się nauka. A Elijah? Z nim było o wiele gorzej.
 Ciągle dręczyło go, to czemu jej nie pamięta? Podejrzewał, że Kol wie dlaczego. A on musiał się dowiedzieć wszystkiego.
 Wszedł do pokoju brata, ale go tam nie zastał, ale za to była tam jego komórka. Sięgnął po nią i zaczął szukać, sam nawet nie wiedząc czego.
 Było tam dużo numerów bez opisu, więc postanowił wybrać ten najczęściej wyświetlany.
 "- Co znowu Kol? Reyna wyszła z domu" - ten głos należał do Stefana, ale to nie mógł być Stefan. Tylko kto?
 "- Halo? Ziemia do Kola..." - ale Elijah się rozłączył.
 Był w kompletnym szoku. Jego brat sprzymierzył się z wrogiem. I to najgorszym z możliwych. Nieśmiertelnym. Silasem. Brunet szybko spisał numer dziewczyny i wykasował ostatnie połączenie, po czym odłożył komórkę na jej miejsce.
 Wybiegł z domu. Nie wiedział gdzie biegnie. Chciał po prostu wszystko sobie poukładać.

 - Elena! Zaczekaj! - krzyknął Damon za dziewczyną, która opuszczała jego mieszkanie.
 - Co jeszcze Damon? Nie rozumiesz, że już cię nie chcę? Pobawiłam się tobą i tyle. Tak samo jak ze Stefanem i dobrze o tym wiesz!
 - Ale ja cię kocham!
 - Nie obchodzi mnie to - wybiegła na ulicę, zostawiając załamanego Damona - wszystko idzie po mojej myśli - uśmiechnęła się złośliwie i zniknęła.
 Tatia nie spodziewała się, że natknie się na Pierwotnego.
 Z rozbiegu wpadła na niego i straciła równowagę. Elijah w porę ją złapał.
 - Czy wszystko w porządku? zapytał.
 - Tak. Możesz mnie puścić - tak zrobił.
 - Gdzie ci się tak śpieszy?
 - Nigdzie.  Po prostu muszę coś przemyśleć - wyminęła go i ponownie zniknęła.
 Mikaelson wzruszył ramionami i ruszył w dalszą drogę.

 Młoda czarownica siedziała na łóżku i gorączkowo myślała. Chciała się wyrwać z tego miejsca, ale wiedziała jak jest niebezpiecznie na ulicach. Szczególnie dla niej. Zdrajczyni własnej rasy.
 Wstała i podeszła do sztalugi. Przyglądała się chwilę różnym liniom, które malowała od kilku tygodni. Część z nich układały się w rysy twarzy, a inne w coś nie zrozumiałego, nawet dla niej. Dotknęła ręką rysunku.
 Wielkie było jej zdziwienie, kiedy linie zaczęły się poruszać, tworząc litery...
 - Davina? Mam do ciebie sprawę - usłyszała głos swojego opiekuna.
 Natychmiast oderwała palce od malunku. Ale nie wrócił on do dawnej postaci.
 - Tak, Marcel?
 - Proszę cię, abyś znalazła mi pewną rzecz... Chodzi o pewien czarny przedmiot.
 - A co konkretnie?
 - Bransoletę posłuszeństwa.
 - Przynieś mi wszystko czego potrzeba.

 - Nie rozumiem - powiedziała po raz kolejny Caroline - czemu Elena się wyprowadziła i dlaczego zerwała z Damonem?
 - Sam nie wiem. Od jakiegoś czasu zachowuje się dziwnie. Nie jak Elena Gilbert, którą znaliśmy.
 - Stefan, każdy wie, że Elena się zmieniła, ale żeby aż tak. Nie, to nie możliwe.
 - A ty co o tym myślisz Bonnie?
 - Depresja? Załamanie nerwowe. Wyłączenie uczuć? Jest wiele hipotez.
 - Odhaczmy wyłączenie człowieczeństwa. Nie zrobiła by tego Jeremy'emu - oznajmił Salvatore.
 - A co z Damonem?
 - Pije w jakimś barze. Nie mam pojęcia czy wyłączył uczucia, ale wszystko na to wskazuje - mruknął Stef - wszystko się sypie, a nie mieszkamy tu nawet miesiąc!
 Bonnie wymknęła się z akademika po cichu, aby nikt jej nie zauważył. Poszła jeszcze kilka metrów dalej i będąc pewna, że nikt jej nie usłyszy zadzwoniła.
 - Oni coś podejrzewają - powiedziała do telefonu.
 - To zrób coś, aby przestali. Rzuć zaklęcie czy coś. Postaraj się. Teraz twój ruch, moja droga - Bennett się rozłączyła i westchnęła ciężko. Oparła się o budynek i zsunęła się po ścianie.
 - Widzę, że ktoś tu nie gra fair.
 - Nie powinno cię to obchodzić!
 - Powinno wiedźmo. To jest miasto mojej rodziny, a ty chcesz coś zrobić.
 - Może, może nie. Odejdź.
 - Nie odejdę póki cię nie naprawię - rzucił i poderwał dziewczynę na nogi - chodź.
 - Nie - potraktowała go czarami.
 Chłopak czuł ból w głowie. Potworny ból.
 - Przestań! - warknął.
 - Bo co? Co mi zrobisz?
 - On nic, ale ja tak - i brunetka straciła przytomność.

 - Te ich plany, intrygi, zemsty. Jakie to żałosne - skrzywiła się Andrea.
 - Nie zgodzę się z tobą. To zabawne - rzucił Aleksy.
 - Od zawsze byłeś jakiś inny. Jak Reyna.
 - Ja miałem moc. Reyna tak i nie. Potrafiła czarować, ale także pochłaniać magię. Pomogła tylu ludziom wyzwolić się spod wilkołaczego jadu, że zaczęliśmy przyciągać uwagę.
 - Czyją? - zapytała Elena.
 - Wilkołaków. Podczas jej siedemnastych urodzin zostaliśmy zaatakowani przez nie. Wyginęły prawie wszystkie rodziny naszego sabatu. Oprócz dwóch...
 - ... Naszej i drugiej linii - przerwała mu siostra.
 - Drugiej?
 - Chodzi o to, że jeśli w rodzie liderów nie ma bliźniąt, to władza przechodzi na tę drugą, ale tamta pierwsza dalej jest w sabacie, tylko traci swoje miejsce.
 - Jeśli Silas się nie połączył... - zaczęła Elena.
 - ... To musiał zrobić ta druga rodzina. Inaczej wszyscy by umarli - dokończyła Andrea.
 - A czy on może się połączyć?
 - Tak. Jest bliźniakiem. Może. Póki on lub Reyna żyje.
 - A ta druga rodzina?
 - To w większości ludzie pragnący tylko władzy i przetrwania. Nie liczy się dla nich miłość do rodziny.
 - Siostro, czyżby dopadło cię zwątpienie?
 - Może, może nie. Nie wiem - uśmiechnęła się słabo - chodźmy odpocząć. Reyna zajmie się Bonnie i Tatią. Nigdy nie zawiodła - odwróciła się i szybkim krokiem poszła w stronę ich mieszkania.

 Następnego dnia Elijah wiedział co ma robić. Wystarczy wysłać SMSa z telefonu Kola do blondynki.
 Wsłuchał się dokładnie w to co robi jego brat. Właśnie wszedł do łazienki. Na pewno zostawił telefon.
 Elijah wszedł cicho do jego sypialni. Zauważył na łóżku komórkę. Wziął ją i wysłał SMSa.
 "Co powiesz na spotkanie w kawiarni pod uniwersytetem? Tak za godzinę?"
Odpowiedź przyszła natychmiast.
 "Ok."


___________________________________
Rozdział nie najlepszy, ale musi być

KOMENTUJCIE!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz