wtorek, 8 września 2015

Rozdział 15

 Chyba może być, ale sami to oceńcie
____________________________

"Drogi pamiętniku Damon znowu się zagubił i ponownie przez dziewczynę, którą kochał nad życie. Chciałbym mu pomóc, ale on nie chce współpracować. Jak to Damon. 
 Odkąd zamieszkaliśmy w Nowym Orleanie wszystko zaczęło się sypać i to jeszcze bardziej niż w Mystic Falls.
 I co jeszcze?
 Bonnie i Elena zaginęły. Klaus ugania się za Caroline, a Enzo stara się pomóc, ale bez rezultatów. I  jeszcze Rebekah.
 Pierwotnej nie widziałem od czasu balu. Nie odbiera moich telefonów, a Klaus powiedział, że Bex nie chce się z nikim spotykać. Auć.
 Dobra już kończę, bo Caroline czegoś chce"
 - Stefan! Powiedz Klausowi, że nie chcę go widzieć!
 - A próbowałaś sama mu to powiedzieć?
 - Tak! Ale do niego nic nie dociera! Jakby jego mózg poszedł na dłuuuugi spacer i nie zamierzał wrócić.
 - Może jego mózg po tysiącleciu przegrzał się i odmówił posłuszeństwa?
 - Stefan, to jest właśnie to - Forbes wybuchnęła śmiechem.
 Salvatore zawtórował jej. Chłopak nagle posmutniał i spoważniał.
 - Czy coś się stało, Stef?
 - Dobre są takie chwile beztroski, ale potem jest powrót do rzeczywistości. Trzeba dalej zajmować się Damonem - mruknął.
 - Nie martw się. Jesteśmy w tym razem - uśmiechnęła się pocieszająco blondynka.

 Kol Mikaelson siedział pod drzwiami od domku w lesie. Nie miał już siły do tej czarownicy. Ciągle go wyzywała i rzucała różnymi przedmiotami. Na szczęście już się jej skończyły dzbanki i krzesła.
 Z ciężkim westchnieniem wstał i  otrzepał spodnie. Wszedł do środka i zastał Bennett leżącą na materacu. Jej nadgarstki były spętane magicznymi kajdankami, a przez to nie mogła czarować.
 - I dalej nic? - zapytał.
 - Niby co ma być? Pieprz się - warknęła.
 - Jak sobie chcesz - złapał ją za ramiona i postawił pod ścianą. Pocałował ją natarczywie.
 Na początku Bonnie nie wiedziała o co chodzi. Potem obraz przed jej oczami zawirował i światło zgasło. Kiedy znowu widziała nie wiedziała gdzie się znajduje, ani co tu robi.
 Odepchnęła Pierwotnego z całej siły i wrzasnęła:
 - Co ty robisz?! Co ja tutaj robię?! - złapała się za głowę i osunęła po ścianie.
 - Nie pamiętasz, Bennett?  Studiujesz w Nowym Orleanie, mieszkasz tu. Byłaś nawet na balu i...
 - I?
 - I nic. Byłaś opętana. Ostatnie wspomnienie?
 - Byłam w Mystic Falls w jaskini pod szkołą. Była tam też w Qetsiyah. Potem przyszła Elena, a ona skręciła jej kark i... nie pamiętam. Czekaj, czekaj. Qetsiyah przykuła Elenę do ściany i powiedziała, że będzie tam gnić do końca życia. Następnie przyszła Katherine.
 - Katherine? Ale Katherine w tym czasie była pod Nowym Orleanie, Bennett. To nie mogła być ona. Wiem kto to mógł być. Tatia Petrova.
 - Tatia? Przecież ona nie żyje.
 - Muszę gdzieś zadzwonić. Ty siedź i się nie odzywaj...

 Patrzył na czarownicę, która trzymała w dłoni talizman byłej narzeczonej. Była wyraźnie skupiona, ale także podenerwowana.
 - To nie wyjdzie! Nie wiem czego szukać!
 - Masz znaleźć Amarę. Pierwszą Petrovą. Protoplastę linii sobowtórów Petrovych. Spróbuj jeszcze raz!
- Vitto Brosche Tarem Car Manifesto Fen - powtórzyła zaklęcie kilka razy.
 Silas wszedł do jej umysłu i przeglądał efekty zaklęcia. Nagle mignął w jej umyśle obraz magazynu, następnie miasta i nazwy miejscowości. Detroit.
 - Zadowolony?
 - I to bardzo - spojrzał w jej oczy - zapomnisz, że mnie widziałaś i, że wykonywałaś dzisiaj jakiekolwiek zaklęcie - zabrał jej talizman i wybiegł z domu.

 Czarownica nie mogła zasnąć. Kiedy tylko zamykała oczy widziała twarz. Twarz chłopaka, tylko nie wiedziała kogo. Wstała z łóżka i podeszła do sztalugi. Zaczęła szkicować.

 - Co się dzieje?
 - Nic, kochana. Po prostu mam trochę na głowie i mało czasu na odpoczynek.
 - Może opowiesz mi o twoich problemach? - przysiadła się do niego.
 - Wróciłem do miasta, ponieważ ktoś ma do mnie sprawę. Nadal nie wiem jaką. Rodzeństwo przyjechało za mną i sprawia kłopoty, jak zwykle, a razem z nimi starzy znajomi z miasteczka, w którym mieszkałem. Wśród nich jest dziewczyna. Próbuję się z nią umówić, ale ona jest niezłomna. I co ja mam z tym zrobić?
 - Hm... Co do sprawy z tą wielką niewiadomą pytaj każdego kto może coś wiedzieć. Co do rodzeństwa, to porozmawiaj z nimi, pogódź się, a jeśli musisz, to przeprosić. A ta dziewczyna... zawalcz o nią i bądź cierpliwy. Pokaż, że się myli co do ciebie.
 - Jesteś genialna, Cami!
 - Studiuję psychologię, to trochę wiem. Cieszę się, że pomogłam - uśmiechnęła się do Klausa.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz