____________________________
"Drogi pamiętniku Damon znowu się zagubił i ponownie przez dziewczynę, którą kochał nad życie. Chciałbym mu pomóc, ale on nie chce współpracować. Jak to Damon.
Odkąd zamieszkaliśmy w Nowym Orleanie wszystko zaczęło się sypać i to jeszcze bardziej niż w Mystic Falls.
I co jeszcze?
Bonnie i Elena zaginęły. Klaus ugania się za Caroline, a Enzo stara się pomóc, ale bez rezultatów. I jeszcze Rebekah.
Pierwotnej nie widziałem od czasu balu. Nie odbiera moich telefonów, a Klaus powiedział, że Bex nie chce się z nikim spotykać. Auć.
Dobra już kończę, bo Caroline czegoś chce"
- Stefan! Powiedz Klausowi, że nie chcę go widzieć!
- A próbowałaś sama mu to powiedzieć?
- Tak! Ale do niego nic nie dociera! Jakby jego mózg poszedł na dłuuuugi spacer i nie zamierzał wrócić.
- Może jego mózg po tysiącleciu przegrzał się i odmówił posłuszeństwa?
- Stefan, to jest właśnie to - Forbes wybuchnęła śmiechem.
Salvatore zawtórował jej. Chłopak nagle posmutniał i spoważniał.
- Czy coś się stało, Stef?
- Dobre są takie chwile beztroski, ale potem jest powrót do rzeczywistości. Trzeba dalej zajmować się Damonem - mruknął.
- Nie martw się. Jesteśmy w tym razem - uśmiechnęła się pocieszająco blondynka.
Kol Mikaelson siedział pod drzwiami od domku w lesie. Nie miał już siły do tej czarownicy. Ciągle go wyzywała i rzucała różnymi przedmiotami. Na szczęście już się jej skończyły dzbanki i krzesła.
Z ciężkim westchnieniem wstał i otrzepał spodnie. Wszedł do środka i zastał Bennett leżącą na materacu. Jej nadgarstki były spętane magicznymi kajdankami, a przez to nie mogła czarować.
- I dalej nic? - zapytał.
- Niby co ma być? Pieprz się - warknęła.
- Jak sobie chcesz - złapał ją za ramiona i postawił pod ścianą. Pocałował ją natarczywie.
Na początku Bonnie nie wiedziała o co chodzi. Potem obraz przed jej oczami zawirował i światło zgasło. Kiedy znowu widziała nie wiedziała gdzie się znajduje, ani co tu robi.
Odepchnęła Pierwotnego z całej siły i wrzasnęła:
- Co ty robisz?! Co ja tutaj robię?! - złapała się za głowę i osunęła po ścianie.
- Nie pamiętasz, Bennett? Studiujesz w Nowym Orleanie, mieszkasz tu. Byłaś nawet na balu i...
- I?
- I nic. Byłaś opętana. Ostatnie wspomnienie?
- Byłam w Mystic Falls w jaskini pod szkołą. Była tam też w Qetsiyah. Potem przyszła Elena, a ona skręciła jej kark i... nie pamiętam. Czekaj, czekaj. Qetsiyah przykuła Elenę do ściany i powiedziała, że będzie tam gnić do końca życia. Następnie przyszła Katherine.
- Katherine? Ale Katherine w tym czasie była pod Nowym Orleanie, Bennett. To nie mogła być ona. Wiem kto to mógł być. Tatia Petrova.
- Tatia? Przecież ona nie żyje.
- Muszę gdzieś zadzwonić. Ty siedź i się nie odzywaj...
Patrzył na czarownicę, która trzymała w dłoni talizman byłej narzeczonej. Była wyraźnie skupiona, ale także podenerwowana.
- To nie wyjdzie! Nie wiem czego szukać!
- Masz znaleźć Amarę. Pierwszą Petrovą. Protoplastę linii sobowtórów Petrovych. Spróbuj jeszcze raz!
- Vitto Brosche Tarem Car Manifesto Fen - powtórzyła zaklęcie kilka razy.
Silas wszedł do jej umysłu i przeglądał efekty zaklęcia. Nagle mignął w jej umyśle obraz magazynu, następnie miasta i nazwy miejscowości. Detroit.
- Zadowolony?
- I to bardzo - spojrzał w jej oczy - zapomnisz, że mnie widziałaś i, że wykonywałaś dzisiaj jakiekolwiek zaklęcie - zabrał jej talizman i wybiegł z domu.
Czarownica nie mogła zasnąć. Kiedy tylko zamykała oczy widziała twarz. Twarz chłopaka, tylko nie wiedziała kogo. Wstała z łóżka i podeszła do sztalugi. Zaczęła szkicować.
- Co się dzieje?
- Nic, kochana. Po prostu mam trochę na głowie i mało czasu na odpoczynek.
- Może opowiesz mi o twoich problemach? - przysiadła się do niego.
- Wróciłem do miasta, ponieważ ktoś ma do mnie sprawę. Nadal nie wiem jaką. Rodzeństwo przyjechało za mną i sprawia kłopoty, jak zwykle, a razem z nimi starzy znajomi z miasteczka, w którym mieszkałem. Wśród nich jest dziewczyna. Próbuję się z nią umówić, ale ona jest niezłomna. I co ja mam z tym zrobić?
- Hm... Co do sprawy z tą wielką niewiadomą pytaj każdego kto może coś wiedzieć. Co do rodzeństwa, to porozmawiaj z nimi, pogódź się, a jeśli musisz, to przeprosić. A ta dziewczyna... zawalcz o nią i bądź cierpliwy. Pokaż, że się myli co do ciebie.
- Jesteś genialna, Cami!
- Studiuję psychologię, to trochę wiem. Cieszę się, że pomogłam - uśmiechnęła się do Klausa.
Kol Mikaelson siedział pod drzwiami od domku w lesie. Nie miał już siły do tej czarownicy. Ciągle go wyzywała i rzucała różnymi przedmiotami. Na szczęście już się jej skończyły dzbanki i krzesła.
Z ciężkim westchnieniem wstał i otrzepał spodnie. Wszedł do środka i zastał Bennett leżącą na materacu. Jej nadgarstki były spętane magicznymi kajdankami, a przez to nie mogła czarować.
- I dalej nic? - zapytał.
- Niby co ma być? Pieprz się - warknęła.
- Jak sobie chcesz - złapał ją za ramiona i postawił pod ścianą. Pocałował ją natarczywie.
Na początku Bonnie nie wiedziała o co chodzi. Potem obraz przed jej oczami zawirował i światło zgasło. Kiedy znowu widziała nie wiedziała gdzie się znajduje, ani co tu robi.
Odepchnęła Pierwotnego z całej siły i wrzasnęła:
- Co ty robisz?! Co ja tutaj robię?! - złapała się za głowę i osunęła po ścianie.
- Nie pamiętasz, Bennett? Studiujesz w Nowym Orleanie, mieszkasz tu. Byłaś nawet na balu i...
- I?
- I nic. Byłaś opętana. Ostatnie wspomnienie?
- Byłam w Mystic Falls w jaskini pod szkołą. Była tam też w Qetsiyah. Potem przyszła Elena, a ona skręciła jej kark i... nie pamiętam. Czekaj, czekaj. Qetsiyah przykuła Elenę do ściany i powiedziała, że będzie tam gnić do końca życia. Następnie przyszła Katherine.
- Katherine? Ale Katherine w tym czasie była pod Nowym Orleanie, Bennett. To nie mogła być ona. Wiem kto to mógł być. Tatia Petrova.
- Tatia? Przecież ona nie żyje.
- Muszę gdzieś zadzwonić. Ty siedź i się nie odzywaj...
Patrzył na czarownicę, która trzymała w dłoni talizman byłej narzeczonej. Była wyraźnie skupiona, ale także podenerwowana.
- To nie wyjdzie! Nie wiem czego szukać!
- Masz znaleźć Amarę. Pierwszą Petrovą. Protoplastę linii sobowtórów Petrovych. Spróbuj jeszcze raz!
- Vitto Brosche Tarem Car Manifesto Fen - powtórzyła zaklęcie kilka razy.
Silas wszedł do jej umysłu i przeglądał efekty zaklęcia. Nagle mignął w jej umyśle obraz magazynu, następnie miasta i nazwy miejscowości. Detroit.
- Zadowolony?
- I to bardzo - spojrzał w jej oczy - zapomnisz, że mnie widziałaś i, że wykonywałaś dzisiaj jakiekolwiek zaklęcie - zabrał jej talizman i wybiegł z domu.
Czarownica nie mogła zasnąć. Kiedy tylko zamykała oczy widziała twarz. Twarz chłopaka, tylko nie wiedziała kogo. Wstała z łóżka i podeszła do sztalugi. Zaczęła szkicować.
- Co się dzieje?
- Nic, kochana. Po prostu mam trochę na głowie i mało czasu na odpoczynek.
- Może opowiesz mi o twoich problemach? - przysiadła się do niego.
- Wróciłem do miasta, ponieważ ktoś ma do mnie sprawę. Nadal nie wiem jaką. Rodzeństwo przyjechało za mną i sprawia kłopoty, jak zwykle, a razem z nimi starzy znajomi z miasteczka, w którym mieszkałem. Wśród nich jest dziewczyna. Próbuję się z nią umówić, ale ona jest niezłomna. I co ja mam z tym zrobić?
- Hm... Co do sprawy z tą wielką niewiadomą pytaj każdego kto może coś wiedzieć. Co do rodzeństwa, to porozmawiaj z nimi, pogódź się, a jeśli musisz, to przeprosić. A ta dziewczyna... zawalcz o nią i bądź cierpliwy. Pokaż, że się myli co do ciebie.
- Jesteś genialna, Cami!
- Studiuję psychologię, to trochę wiem. Cieszę się, że pomogłam - uśmiechnęła się do Klausa.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz