środa, 20 kwietnia 2016

piątek, 18 marca 2016

sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział 30 - OSTATNI

Ten rozdział dedykuję każdej osobie, która skomentowała moje opowiadanie, czyli dla: Lusia66l, Szymon s, Magda Karbowniak, Weronika Quatrr, Mystery Hope, Ola Bielecka.

100 lat później...

 W Nowym Orleanie był spokój. Wilkołaki po legendarnej porażce rzadko wychylały się poza bagna, czarownice nie atakowały wampirów i wzajemnie. Mikaelsonowie rządzili twardą i pewną ręką. Nikt nie mógł im podskoczyć. Wszyscy byli szczęśliwi. Klaus i Caroline wzięli ślub by być w stu procentach zawsze i na zawsze. Elena i Damon kilka lat po wojnie wyjechali zwiedzać świat, a Stefan z Rebekhą byli nareszcie szczęśliwi. Lorenzo i Andrea również. Nie można pominąć także nieśmiertelnych i Kola Mikaelsona. Ten Pierwotny długa namawiał Bonnie na przemianę, bo tak ją kochał, że nie chciał jej stracić. Już nigdy. Teraz już była czarownica była wspaniałą wampirzycą. Silas i Amara dostosowali się do współczesnego świata, co było dla nich prawdziwym wyzwanie zważywszy na to, że byli skamieniali przez dwa tysiące lat. A co do Reyny i Elijahy... ich związek był najbardziej burzliwy. Dwa przeciwne sobie charaktery w jednym związku i wybuch gwarantowany. Reyna była wybuchowa i czasem nie miała skrupułów przed zabijaniem, za co Elijah często ją ganił. A ona łamała mu kości. Nie lubiła kiedy jej coś wypominał. Kol często się śmiał, że przez te kłótnie wybiją cały Nowy Orlean.
 Ale tego dnia nie było żadnych sprzeczek. Cała rodzina nieśmiertelnych zebrała się na cmentarzu. Dokładnie sto lat temu umarł Aleksy. Doskonale pamiętali tamtą noc. Szczególnie Reyna. To jego życie zostało oddane za nią. I to najbardziej bolało.
 Stali nad jego grobem. Nic nie mówili. Wokół panowała cisza.
 Kiedy Silas wraz z Andreą i Amarą odeszli blondynka uklęknęła. Wyciągnęła czerwoną niczym krew róże. Położyła ją na pomniku. Po jej policzku skapnęła jedna, samotna łza.
 - Wszystko w porządku? - zapytał Elijah z troską.
 - W jak najlepszym - uśmiechnęła się delikatnie.
 Pierwotny splótł swoje palce z jej. Wyszli razem z tego ponurego miejsca. Wiedzieli, że to może być jeszcze nie koniec zła w tym mieście. Ale skoro przetrwali Qetsiyah to przetrwają wszystko inne.

_______________________________

I to już koniec tego opowiadania :( Mam nadzieję, że się podobało. Jeśli czytałeś/aś tego bloga to zostaw komentarz.
Wiem, że część z Was czeka na moje opowiadanie TVD TO i TW, ale musicie poczekać do marca i moich urodzin! A tym czasem fanów TW zapraszam na moją książkę o Dereku Hale'u na wattpadzie:
Spokojnie! Powiadomię Was kiedy opublikuję opowiadanie to TVD TO i TW :)
Życzę miłego życia!
Imagine Wolrd

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Ważna wiadomość!

Ostatni rozdział już się pisze ;)
Ale chciałam Wam się pochwalić moim nowym blogiem, który jest w stu procentach o Teen Wolf. Tylko, że jest na wattpadzie. Serdecznie zapraszam.
https://www.wattpad.com/myworks/60287671-the-sun-the-moon-the-truth

A co do tego opowiadania o TVD, TO i TW to jeszcze nwm kiedy go opublikuję.
A to moja wattpadowa okładka własnego projektu ;)


I jeszcze zapraszam na mój portterowski filmik!



niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział 29

 Było tak ciemno, że Finn nic nie widział. Kompletnie nic. Czuł, że był przywiązany do krzesła linami nasączonymi werbeną. I to ogromną ilością werbeny. W duchu modlił się by Niklaus zabił go szybko i bez zbędnych tortur, a jednocześnie przeklinał swoją głupotę. Mógł wyjechać daleko stąd. Ale czy chciał żyć jak Klaus? Ciągle uciekając? Nie. Na pewno nie. Mimo iż jego zemsta się nie powiodło dobrze wspominał cierpienie brata.
 Nagle drzwi od lochu się otworzyły i do pomieszczenia wszedł powoli Nik.
 - Witaj, Finn. I jak się czujemy? - zapytał wbijając mu zatruty nóż w płuca.

 Południe w Nowym Orleanie było ciepłe i słoneczne. Ludzie podczas przerwy w pracy przechadzali się po parkach i siedzieli przed kawiarenkami. Niczym niewyróżniająca się ciemnowłosa dziewczyna piła spokojnie mrożoną kawę. Miała przymknięte powieki.
 - Hej - usłyszała jak ktoś odsuwa krzesło i siada na przeciw.
 Otworzyła oczy.
 - Enzo! Od tygodnia się nie odzywałeś - mruknęła, udając obrażoną.
 - Piękne panie nie powinny się dąsać - szepnął kokieteryjnie - to szkodzi urodzie.
 - Doprawdy?! Powiedz mi jak mam się nie dąsać skoro nie raczyłeś choćby wysłać SMS-a, że żyjesz?! - krzyczała szeptem, aby nikomu nie przeszkadzać.
 - Andreo, czy ty się o mnie martwiłaś? - uniósł jedną brew.
 - Nie!
 - Tak!
 - Nie!
 - Kocham cię.
 - N... Co? - zapytała zszokowana jego słowami.
 - To co usłyszałaś - pochylił się nad stolikiem i pocałował ją.
 Wszyscy wokół zaczęli bić brawa.
 Lorenzo z powrotem usiadł na swoim miejscu i patrzył na twarz wampirzycy.
 - Dlaczego to zrobiłeś? - zapytała otępiała.
 - Ponieważ cię kocham - puścił jej oczko - ale pytanie czy ty mnie również?
 - Oczywiście, że tak! - krzyknęła i ponownie przywarła do jego ust.
 Ludzie kolejny raz oklaskali dwa wampiry.

 Rebekah wyciągnęła Bonnie i Caroline na zakupy. Elena nie miała na nie ochoty. Dziewczyny miały ochronę w postaci Kola i Stefana, którzy trzymali się kilka metrów za nimi i rozmawiali o sporcie (mianowicie: football vs baseball).
 - Dzieci - zaśmiała się Pierwotna usłyszawszy kłótnię chłopaków.
 - Skończone dzieci - poparły ją Bennett i Forbes.
 - To którą sukienkę bierzesz Bonnie? Beżową czy żółtą? - Bekah wróciła do tematu zakupów.
 - Beżową. Żółty mi jakoś nie pasuje - skrzywiła się czarownica.
 - A ty Care?
 - Niebieską. Tobie polecam zieleń. Idealnie podkreśla kolor twoich oczu.
 - Ok! Czyli stroje na dzisiejszą imprezę wybrane. Stefan! Kol! A wy co wzięliście?
 - Coś co nie podpada pod kategorię "sukienka" - krzyknął Pierwotny, nabijając się z siostry.
 - Och! Ty! - warknęła i rzuciła w niego butem.
 - Kiedyś ci się nie udało, teraz też nie - zarechotał.
 - Kol - zganiła go delikatnie Bonnie.

 - Wróciliśmy! - krzyknął nieśmiertelny otwierając drzwi.
 - Nareszcie! - przywitała go Reyna uściskiem - miło was w końcu zobaczyć - uśmiechnęła się do Amary.
 - Co nowego wydarzyło się podczas naszej nieobecności? - zapytał Silas.
 - Oł... Dużo tego. Andrea z Enzo złapali Finna. Teraz Klaus go torturuje, więc nie wywiązałeś się z umowy, wybacz. Potem Enzo gdzieś zniknął i Andrea wariowała. Teraz jest lepiej i chodzą ze sobą. Rebekah urządza dziś imprezę. A jutro Nik chce zabić Finna - opowiedziała mu pokrótce co się działo.
 - No trochę tego jest. Ale cieszę się, że sytuacja jest opanowana. A co u ciebie i Elijahy, hm?
 - Umm... Wszystko w porządku - uśmiechnęła się delikatnie na wspomnienie ich ostatniej randki - mogę ci wyjawić, że nawet bardzo dobrze.
 - Miło mi słyszeć, że moja rodzina powoli staje się szczęśliwa - posmutniał lekko.
 - Biedny Aleksy... - westchnęła Amara.

 Wieczór był przyjemnie chłodny po niemalże upalnym dniu. W posiadłości Mikaelsonów w najlepsze trwała impreza. Byli na niej nie tylko nadprzyrodzeni, ale również ludzie.
 Rebekah nakłoniła Stefana do tańca. Salvatore bawił się jak nigdy dotąd. Widać było, że Pierwotna zmienia go na lepsze i to o wiele lepiej niż Elena. Kol razem z Bonnie wcale nie wypadali gorzej niż ci poprzednio wymienieni. Czarownica uczyła swojego chłopaka jak teraz się tańczy na imprezach (no wiecie, że Kol był zasztyletowany na wiek). Przy niektórych pomyłkach znosili się zdrowym śmiechem, tym samym zwracając na siebie uwagę ludzi dookoła. I nie uwierzycie. Elijah Mikaelson, ubrany w normalne ubranie, a nie garnitur, również wywijał na parkiecie razem z Reyną. Nie zabrakło tu także Andrei z Enzem oraz Klausa i Caroline.
 Zabawa skończyła się dopiero o szóstej nad ranem. Wszyscy pijani, ale szczęśliwi spali na podłodze. Tylko Klaus wstał. I aby nie obudzić nikogo poszedł do piwnicy. Na krześle siedział skrępowany Finn. Miał zawiązane usta, aby nie krzyczał i nie przeszkadzał mieszkańcom.
 - Dzień dobry, Finn. Wygrałeś los na loterii - hybryda uśmiechnął się złośliwie i wyciągnął nieśmiertelny kołek z białego dębu - umrzesz trochę szybciej.
Źrenice Finna momentalnie się rozszerzyły. Chciał krzyknąć, ale nie mógł. Niklaus szybkim ruchem wbił mu w serce kołek. Pierwotny zaczął się rzucać na wszystkie strony z bólu. Ogień ogarnął całe jego ciało. Spłoną żywcem. Nik przywołał kilku zahipnotyzowanych ludzi, aby posprzątali. Niezwykle zadowolony z siebie wszedł na górę. Czuł, że od teraz wszystko się ułoży.


__________________
Możecie mnie zabić, ale to przed ostatni rozdział tego opowiadania. Komentujcie czy rozdział podobał

niedziela, 17 stycznia 2016

I znowu to samo!

Stworzyłam kolejny filmik. I wyszedł mi lepiej od poprzedniego. Ale tym razem przedstawia postacie główne pierwszej części mojego bloga! Pomysł na ten filmik wzięłam od czołówek TVD i TO stworzonych z muzyką z TW!
 Chcecie abym stworzyła coś takiego do tego opowiadania?


Edit: Ustawione są komentarze dla tych co nie mają konta google. Teraz nie ma wymówki!