czwartek, 31 grudnia 2015

Ogłoszenie #4

Nowy rozdział się jeszcze pisze (znów brak weny), tak więc komentujcie (cieszę się z tych komentarz, które są).

Ale nie o tym mowa! A mianowicie tworzę mojego 4 bloga, który zostanie opublikowany kiedy dostanę zamówiony szablon. W między czasie zrobiłam zwiastun!

UWAGA!
  1. Nie hejtować filmiku!
  2. Nie bić mnie za kiepskość tego nagrania
  3. Bo to moje pierwsze!
  4. W stu procentach amatorske!
  5. Robione w dziwacznym programie, gdzie wszystko było po angielsku :\
  6. Przykro mi, ale taki musi być (siedziałam nad nim 4 godziny!!!)


czwartek, 24 grudnia 2015

WESOŁYCH ŚWIĄT!

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam:
- dużo zdrowia
- szczęścia
- WIELKIEGO OBŻARSTWA

Imagine World

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Rozdział 26

Z dedykacją dla Szymona s 
____________________________________

 - Czy ty żeś oszalał?! Sądziłam, że nienawidzisz Mikaelsonów - wydarła się Reyna na brata.
 - Mnie i Klausa połączyła jedynie wspólna tragedia, która odbyła się w mniej więcej w tym samym czasie. Chcę mu pomóc, a on w zamian pomoże mi zabić Qetsiyah.
 - Zaczynam się zastanawiać czy nie zamknąć cię w psychiatryku. Bo tylko tam się nadajesz - westchnęła.
 - Może to wina dwutysięcznego zasuszenia? - zasugerował Silas - Okay. Idę na randkę z Amarą. Przez te całe zamieszanie nie mieliśmy dla siebie czasu - uśmiechnął się, wziął kurtkę z oparcia fotela i wyprowadził swoją ukochaną na zewnątrz.
 - Uwielbiam kiedy się przekomarzacie. To takie odświeżające - powiedziała rozbawiona Andrea.
 - Jak tam sprawy z Katherine?
 - Od jakiegoś czasu jej nie wyczuwam - czarownica zmarszczyła nos - tak jakby była martwa.
 - Z Qetsiyah wszystko jest możliwe. Ale również niepewne.
 - Więc co sugerujesz?
 - Możemy spróbować wejść do głowy Tatii. Tylko, że potrzebujemy Eleny.
 - Poproszę ją - rzekła Andrea i wyszła z posiadłości.

 Czarnowłosa czarownica siedziała w środku pentagramu. Medytowała odcięta od świata zewnętrznego. Tylko ona i magia. Słuchała tego co mówili jej przodkowie. Ale gdy tylko próbowali przekazać coś na temat nieśmiertelnych i Pierwotnych byli blokowani. Qetsiyah podejrzewała, że to sprawka rodziny Silasa. I jeszcze Tatia dręczyła ją pytaniami kiedy zabiją Mikaelsonów skoro wilkołaki są bez klątwy.
 A sama Petrova była coraz bardziej niecierpliwa. Kiedy wilkołaki były wolne i Qetsiyah odmówiła na razie zemst, zabiła pyskującą Katherine Pierce. Była z siebie wtedy zadowolona. Od tamtego czasu chodziła uśmiechnięta.
 - Kiedy przestaniesz się uśmiechać? - warknął jeden z wilkołaków.
 - Pomyślmy... Kiedy umrzesz? - odpowiedziała słodko.
 - Spadaj na drzewo - mruknął wilkołak i poszedł do swoich pobratymców.

 - Bonnie?
 - Tak, Kol?
 - Może wybierzemy się na krótkie wakacje? Jak tylko wszystko się ustabilizuje? - zaproponował.
 - Jasne. Czemu nie? Jestem trochę przemęczona.
 - Czyli wszystko ustalone. Ale gdzie byś wolała pojechać? Nad morze czy w góry?
 - Preferuję pasywny odpoczynek, tak więc morze.
 - Jak sobie życzysz, kochanie.

 Rebekah i Stefan naprawdę zaangażowali się we swój związek. Gdy tylko byli razem nic innego nie miało znaczenia. Po prostu miłość kwitła.
 Jedynie Klaus nadal był w żałobie po stracie Caroline. Wiedział, że była to epicka miłość! Drugiej takiej nie znajdzie. Mimo tego, że trochę flirtował z Camille, to nie było to. I nigdy nie będzie.
 - Bracie proszę, wyjdź i zabaw się. Nie siedź cały czas sam - Elijah był wyraźnie zatroskany.
 - Nie mam nastroju - próbował go zbyć.
 - Nie tylko ty kogoś straciłeś, Niklaus. Ja, Reyna i Andrea wychodzimy dziś na konie. Jak chcesz to się przyłącz. Zaczynamy o 16.
 - Zobaczę.

 - Eleno, proszę. To jedyny sposób, aby być może ją uratować - nalegała Andrea.
 - Nie! Nienawidzę tej suki! I nie będę jej pomagać - protestowała Gilbert.
 - Obiecuję, że gdy skończymy zostawimy cię spokoju - obiecała czarownica.
 - Okay! - zgodziła się po długich namowach - co mam robić?
 - Ustawię świece w kształcie okręgu i usiądziemy w samym jego środku. Ja wymówię jakąś formułkę, coś tam sobie popatrzę i będziesz wolna.
 - Mówisz do mnie jak do małego dziecka - uśmiechnęła się Elena.
 - Jakbyś poznała mojego bliźniaka uznałabyś, że zwracam się do ciebie jak do dorosłego człowieka - odpowiedziała ni to rozbawiona ni to smutna.
 - Przepraszam.
 - Nie ma za co. Możemy zaczynać?
 Andrea szybko uporała się z zaklęciem. Dowiedziała się, że Katerina Petrova nie żyje. Musiała o tym powiedzieć Enzowi, ale to jutro, kiedy będzie z Reyną.
 Gdy tylko skończyła z Eleną od razu pojechała do stadniny, którą wynajął Elijah.
 Kiedy tam się pojawiła Reyna rozmawiała o czym z Pierwotnym. Była szczęśliwa. Zauważyła jeszcze Nika, który czyścił swojego wierzchowca. Obserwowała jego powolne ruchy. Widać było, że sprawia mu to przyjemność.
 - Super! Wszyscy jesteśmy. Dzięki Klausowi, który zgodził przygotować konie do jazdy mamy mniej roboty - poinformował ich Elijah  - okay! Zaczynamy zabawę.
 Tym razem Pierwotny pozbył się garnituru i ubrał zwykłe spodnie i koszulkę. Reyna uważała, że wyglądała bosko we wszystkim. Nik i Andrea wymyślali różne sarkastyczne uwagi na temat jego stroju. Ale nie wypowiedzieli ich głośno. Chcieli mieć przyjazny wieczór.
 Elijah pomógł wejść dziewczynom na zwierzęta i sam z bratem także ich dosiedli. Nie minęło pół godziny, a brunetka zleciała z konie ze śmiechem. Hybryda szybko zeskoczył ze swojego i podniósł dziewczynę.
 - Chyba..... haha..... złamałam......haha...... kostkę....... haha.....- śmiała się.
 Nik także się uśmiechnął widząc jej rozbawienie.
 - Możesz ją zaprowadzić do środka? - zapytała Reyna.
 - Jasne - odpowiedział i w wampirzym tempie zabrał jej siostrę do stajni.
 - To tylko kostka - protestowała czarownica.
 - Ale ją obejrzę - upierał się Nik - nie jest źle. Jak przez kilka dni nie będziesz chodzić i smarować nogę żelem to przejdzie.
 - Super.
 Po dwóch godzinach jazdy Elijah i Reyna skończyli. Byli zaróżowieni na twarzy, ale uśmiechnięci od ucha do ucha.
 - Podobało się? - zapytał El swojej ukochanej.
 - Jak nigdy w życiu.
 - Za jakiś czas znów tu przyjdziemy - szepnął jej na ucho.
 - Nie mam nic przeciwko temu - pocałowała go delikatnie.
 - Oj! Przestańcie sobie słodzić - jęknął teatralnie jego brat.
 - No włąśnie - poparła go Andrea.
 - Buuuuu - powiedziała blondynka i wsiadła do samochodu swojego chłopaka.

 Jeremy właśnie się pakował. Nie chciał dłużej zostawać w tym mieście i patrzeć na swoją byłą dziewczynę. Elena próbowała go przekonać, aby został, ale był nieugięty. Zabrał swoją walizkę i wsiadł do samochodu. Pożegnał się z siostrą i odjechał.

czwartek, 17 grudnia 2015

Rozdział 25

 Następny dzień wydawał się i Pierwotnym i nieśmiertelnym i byłym mieszkańcom Mystic Falls dniem cholernie smutnym oraz dołującym.
 Wiele w ich życiu teraz było niepewne oprócz jednego. Pogrzebu. I to dwóch wspaniałych ludzi, którzy w większym czy mniejszym stopniu uratowali świat.
 Klaus nie mógł się otrząsnąć, mimo tego, że widział kto zabił jego ukochaną i tego, że Silas z chęcią pomoże mu go zabić. On przynajmniej nie obwiniał siebie o śmierć bliskiej osoby.
 Ale Reyna tak. Nie spała mimo, że była zdrowa. Bolała ją dusza i psychika. Patrzyła w lustro nie widząc siebie, tylko zupełnie inną osobę. Ciągle myślała, że nie zmieniła się przez te dwa tysiące lat. Bardzo się myliła. Stała się bardziej wytrwała, silniejsza, niepokonana.
 Andrea też nie czuła się najlepiej. Bądź co bądź tęskniła za bratem. Uwielbiała jego styl bycia, poczucie humoru i dystans do samego siebie.
 A Silas miał ochotę zamordować Qetsiyah. Jak najbrutalniej. Aby jak najbardziej cierpiała. Tak jak on po starcie jedynego brata, którego uwielbiała cała jego rodzina za nim nie została prawie w całości zamordowana.
 Podczas procesji na cmentarz Elijah towarzyszył Reynie, co było dla niej niezwykle pokrzepiające.
 Drugim punktem tego dnia był pogrzeb Caroline w Mystic Falls.
 Po pogrzebie Caroline, Klaus został kilka dni w Mystic Falls, aby pocieszyć Liz i przychodzić na cmentarz do Forbes.
 Kolejne dni były ponure. Andrea szaleńczo szukała Qetsiyah, ponieważ obiecała Enzo, że uratuje Katherine Pierce. Silas znikał i pomagał Niklausowi w zabiciu Finna, który zwiał tuż po śmierci wampirzycy. Często wracał po dwóch dniach.
 - Wrócisz na studia? - zapytał Elijah po miesiącu od pogrzebu.
 - Nie. Tak. Nie wiem - odpowiedziała i uśmiechnęła się na swoje niezdecydowanie - może, ale to będzie zależne od znalezienia i zabicia Qetsiyah i Finna.
 - Masz jakiś pomysł?
 - Nie. Jak na razie mam zamiar nacieszyć się zdrowiem i tobą, bo jeśli pamiętasz przez większość naszego związku byłam chora.
 - Podoba mi się to - powiedział Elijah.
Nieśmiertelna się uśmiechnęła i pocałowała go krótko.
 - Lubię kiedy się uśmiechasz - szepnął jej na ucho - zatańczymy?
 Reyna kiwnęła głową.
 Elijah wziął ją w objęcia i zaczął się poruszać. Było mu dobrze. Czuł ulgę kiedy jej dotykał. Nie wyobrażał sobie dalszego życia bez niej. Chciał ją pamiętać szczęśliwą, a nie taką zmizerniałą jak podczas choroby. Westchnął głęboko.
 - Grosik za twoje myśli? - rzuciła blondynka.
 - Cieszę się, że zaczynasz być ponownie szczęśliwa - odrzekł i pocałował jej włosy.
 - Ja też.

 Co do ekipy z MF... z nimi wcale nie było lepiej mimo upływu czasu. Ale radzili sobie. Elena, Bonnie i Stefan wrócili na uczelnię i nadrobili wszystkie zaległości. Damon trenował z Jeremy'm. Powoli wracali do normalności jeśli tak można określić życie wampirów, czarownicy i łowcy.
 Bennett w dalszym ciągu spotykała się z Kolem, czego w dalszym ciągu Elena nie aprobowała.
 - Wychodzę - oznajmiła Bonnie.
 - Z panem K.M? - zapytała Gilbert. Nigdy nie mówiła o Pierwotnym w pełnej nazwie.
 - On ma imię - odrzekła Bon Bon.
 - Jego imię jest od teraz moim tematem tabu, ok?
 - Jak sobie chcesz - zgodziła się.
 - Miłej zabawy.
 - Nawzajem - i wyszła.
______________________
Krótko, ale ten rozdział coś mi nie podchodził i wymyśliłam coś na szybko. Wbaczcie