Caroline pomagała Bonnie i Elenie ubrać ich sukienki.
Bonnie wybrała sobie zieloną sukienkę, a do niej szpilki, kolię ze szmaragdem i kolczyki. Za to Elena kupiła skromną różową sukienkę, szpilki i łańcuszek ze srebra. Caroline ubrała piękną granatową sukienkę, szpilki na platformie, kolię, bransoletę i kolczyki.
- Dziewczyny? - do pokoju zajrzał Damon - już gotowe?
- Tak, możemy iść - odpowiedziała słodko Elena.
Wyszli z mieszkania Salvatore'a i Gilberta. Chłopcy otworzyli drzwi od samochodów i pomogli wejść dziewczynom.
- Caroline, wszystko dobrze? - zapytał Stefan kiedy zaparkowali przed rezydencją.
- Wszystko gra - odpowiedziała uśmiechając się szczerze - tylko, no wiesz Klaus - westchnęła.
- Nie moja wina, że Tyler jest dupkiem - zachichotał.
- Stefan! - Uderzyła go w głowę.
- Gołąbeczki! - zagruchotała Bonnie - idziemy.
Udali się do frontowych drzwi, które co rusz były otwierane przez odźwiernych. Kiedy weszli do środka aż ich zamurowało.
Cały hol był w światłach i kwiatach, a na podłogę wyścielał czerwony dywan
- No... - zaczęła Elena - Pierwotni się postarali.
- Zgadzam się z tobą, skarbie - szepnął Damon.
Zauważyli Pierwotnych, rozmawiających z jakimś murzynem. Kiedy Caroline skierowała wzrok na Klausa, on jakby czując je obrócił głowę w jej stronę. Powiedział coś do ciemnoskórego i podszedł do Caroline.
- Kochana, wyglądasz pięknie.
- Dziękuję - odpowiedziała machinalnie
- Stefanie, idź do Rebekhi. Już nie może się doczekać - uśmiechnął się w jego stronę.
Kiedy tamten odszedł Damon zapytał:
- Nie widzę tu Kola. Gdzie on jest?
- Pojechał po swoją partnerkę - wzruszył ramionami i poprowadził Caroline do mężczyzny, z którym wcześniej rozmawiał.
- Kol i dżentelmen nie idą ze sobą w parze - mruknął Jeremy.
- Nie bądź taki, Jer - usłyszeli za sobą rozbawiony głos.
- Cześć Kol - powiedziała spokojnie Elena
Dopiero po chwili zobaczyli z kim przyszedł.
Dziewczyna miała na sobie czarną suknię, która idealnie podkreślała jej nienaganną figurę. Szpilki, które założyła mieniły się za każdym jej ruchem, a naszyjnik i kolczyki podkreślały kolor jej oczu. W rozpuszczonych blond włosach miała wpięty srebrny grzebień.
- My już idziemy - uśmiechnął się chytrze i poprowadził swoją partnerkę w stronę parkietu.
- Uwaga - krzyknął Elijah, stukając w kieliszek - w naszej rodzinie istnieje tradycje, że każdy bal zaczynamy walcem.
- Wspomnienia wracają - parsknął Damon.
Elena zachichotała i pozwoliła się poprowadzić Damonowi.
Na początku wszystko wyglądało normalnie. Każdy tańczył z kim przyszedł, ale kiedy nadeszła zmiana partnerów, kilku osobom to się nie spodobało.
- Co za zaszczyt! Wiedźma Bennett tańczy ze mną - Kol uśmiechnął się zjadliwie.
- Uwierz, że nie mam ochoty z tobą przebywać - odpowiedziała spokojnie Bonnie.
- Wiesz, co Bonnie? Nie lubię cię i ty nie lubisz mnie, więc może niech zostaną między nami wrogie relacje, hm? Po balu spróbuję cię zabić, a ty mnie po torturujesz. Jestem ciekawy ile wytrzymasz - szepnął jej słodko do ucha.
Bonnie zadrżała ze strachu i wyplątała się z objęć Pierwotnego. Posłała mu zjadliwe spojrzenie i poszła na drugą stronę sali.
- Caroline. skąd znasz Klausa? - zapytał wielce ciekawy Marcel.
- Przyjechał kiedyś do mojego miasteczka, aby dorwać Katherine Pierce i odnaleźć jej sobowtóra. Potem złamał tę swoją klątwę i wyjechał. Potem znowu wrócił - streściła mu tak mniej więcej jak to wyglądało.
- Rozumiem - uśmiechnął się czarująco i dalej tańczył z panną Forbes.
- Już ci się znudził Matt, że ponownie uganiasz się za Stefanem?
- Nie powinno, to cię obchodzić, Damon - syknęła Rebekah.
- Tak na marginesie, piękna suknia.
- Dziękuję.
Elijah przyglądał się nowej partnerce. Miał dziwne wrażenie, że gdzieś już ją widział. Nie w Nowym Orleanie, ale wcześniej.
- Czemu mi się przyglądasz? - zapytała blondynka - patrzysz tak jakbyś widział ducha.
- Mam dziwne wrażenie, że cię skądś znam - odpowiedział.
- Może gdzieś widziałeś mnie na mieście? Studiuję tutaj...
Nie dokończyła, bo nagle szkło w oknach się rozpadło i zaczęła się strzelanina. Wszędzie latały pociski z werbeną lub drewniane. Elijah dostał jednym w serce.
- Elijah? Słyszysz mnie - krzyknęła dziewczyna - Elijah!
Ale on zaczął jakby zasypiać. Powoli tracił kontakt z rzeczywistością i odpływał w dalekie wspomnienie:
Były to pierwsze lata egzystencji Pierwotnych. Elijah, Rebekah i Niklaus trzymali się razem tak jak sobie obiecali, a Kol i Finn uciekli gdzieś do Europy.
Po jakimś czasie Elijah otrząsnął się po stracie Tatii i zaczął żyć w miarę normalnie. Dopóki nie poznał innej kobiety.
Była ona zupełnym przeciwieństwem Tatii. Miała blond włosy i niebieskie oczy, wyglądała na taką, która wie czego chce. Ubierała się również o wiele bogaciej niż Petrova.
Pewnego dnia odważył się do niej podejść.
- Witaj, jestem Elijah - ukłonił się chłopak.
- Jestem Reyna - uśmiechnęła się uprzejmie.
W tym samym czasie...
Klaus wyprowadził szarpiącą się Caroline z posiadłości i sam wrócił, aby sprawdzić co się dzieje.
Nie zdążył się nawet rozglądnąć kiedy usłyszał imię brata wykrzykiwane przez jakąś dziewczynę.
- Rebekah! Gdzie jesteś?
- Klaus, Elijah śpi, Kol gdzieś zniknął, Finn pomaga Marcelowi. Nie wiem co się dzieje - zaszlochała.
- Nie płacz, siostro. Dowiem się kto zniszczył nasz bal. Nie martw się - uśmiechnął się do niej - gdzie jest Stefan?
- Wyprowadza razem z Damonem i Jeremy'm ludzi na zewnątrz i wymazuje pamięć. Może im pomożesz?
- Dobry pomysł, ale nie mogę. Muszę pomówić z Marcelem...
- Mikaelson! Puść mnie! - krzyczała Bonnie.
- Nie rozumiesz, że mogłaś zginąć? Masz u mnie dług wdzięczności.
- Ok. Ale mnie puść!
Postawił ją na podjeździe i zmierzył ją wzrokiem.
- Nie podziękujesz?
- Dziękuję - mruknęła zjadliwie i odeszła w stronę swoich przyjaciół.
- Elijah! - usłyszał krzyk.
- Znam cię - szepnął słabo - jesteś Reyna.
- Pamiętasz - szepnęła przestraszona.
- Co się stało? - zobaczyli jak Kol idzie do nich - och, brachu, trafili cię w serce.
Brunet popatrzył na swój tors. Na koszuli miał krew oraz dziurę w miejscu gdzie jest serce.
- Wyciągnęłam kiedy byłeś nieprzytomny - odpowiedziała blondynka na jego nieme pytanie.
- Dlaczego cię nie pamiętałem?
Reyna i Kol popatrzyli po sobie.
- Za niedługo przypomnisz sobie wszystko - mruknęła dziewczyna - muszę już iść.
Wstała i szybko wyszła z posiadłości.
- Co się tutaj stało?
- Nie wiadomo. Nagle wyleciały wszystkie okna i zaczęły latać pociski. Em... Tylko nikomu nie rozpowiadaj - szepnął Kol do brata - uratowałem Bennett. Prawie w nią trafiło.
- Jestem w szoku. Co ona na to?
- Popatrzyła na mnie jak na wariata, ale podziękowała. Szkoda, że bal się tak potoczył. Miałem ją ścigać i postraszyć - wydął wargi jak małe dziecko na, co Elijah się zaśmiał.
Po sekundzie Kol do niego dołączył.
- Wszyscy cali? - odezwała się Caroline.
- Chyba tak - mruknął Stefan.
- Bonnie? Czemu tak dziwnie patrzysz? - zapytała Elena.
- Pewnie jest w szoku po tym jak Kol ją uratował - warknął Jeremy i poszedł do samochodu.
- O co mu chodzi?
- Elena, wiesz, że on nienawidzi Kola. A on uratował mnie, więc...
- Rozumiem. Pojadę z nim do mieszkania. Może jutro się uspokoi - starszy Salvatore wsiadł do samochodu i odjechał.
- My też już wracajmy - zaproponował Stefan i otworzył auto.






Brak komentarzy:
Prześlij komentarz