wtorek, 7 lipca 2015

Rozdział 6

Caroline

Mystic Falls

 "Hej tu Elena, zostaw wiadomość"
 - Dalej nie odbiera? - zapytał Stefan.
 - Nie. Cały czas włącza się poczta głosowa - odpowiedziałam rozdrażniona.
 - To zadzwoń do małej wiedźmy Bennett - do salonu wszedł Damon.
 Spróbowałam zadzwonić do drugiej przyjaciółki.
"Hej tu Bonnie Bennett, zostaw wiadomość".
 - Znowu to samo - pożaliłam się.
 - Co "znowu to samo"? - usłyszałam dobrze znany sobie głos.
 - Elena - podbiegłam do niej i przytuliłam - gdzieś ty była?! Martwiłam się!
 - Spokojnie Caroline. Jestem cała i zdrowa.
 - Wiesz może gdzie jest Bennett? - zapytał straszy Salvatore.
 - Oh... Zaraz tu będzie. Poszła po walizki - uśmiechnęła się i wyszła z salonu.
 Elena Gilbert nie zachowuje się jak Elena Gilbert. Mówi nawet z dziwnym akcentem.
 - Ok. To było dość dziwne, nawet jak na Elenę - powiedział Stefan.
 - Masz rację - szepnęłam.

 Następny dzień, droga między Nowym Orleanem a Mystic Falls

 Jechałam razem z Stefanem, ponieważ żadne z nas nie chciało być w pobliżu Eleny. Emanowała z niej dziwna energia. Ale Damon i cała reszta nic nie zauważyła. Nawet Bonnie, która jest przecież czarownicą, a powinna coś zauważyć. Moje rozmyślania przerwał telefon.
 - Halo?
 - Witaj, Caroline Forbes - usłyszałam głos Stefana, ale to  nie mógł być Stefan, bo on siedział obok mnie.
 - Silas - wykrztusiłam. Stefan spojrzał na mnie zmartwiony.
 - Kontynuuj - szepnął bardzo cicho.
 - Jestem w Mystic Falls i nikogo tu nie ma. Nawet Łowcy. Gdzie jesteście?
 - Wyjechaliśmy na studia - rzuciłam sarkastycznie. Usłyszałam ciche prychnięcie z telefonu.
 - Cicho bądź - szepnął Silas, ale i tak go usłyszałam - gdzie jesteście? - powtórzył pytanie.
 - Po co ci to - warknęłam.
 - Chcę pomóc - rzygać mi się chce już od tej rozmowy.
 - Kłamiesz - i się rozłączyłam.
 Stefan nic nie powiedział, ale w jego spojrzeniu widziałam troskę i zmartwienie. Aż dziw, że jest sobowtórem takiego potwora jak Silas.
 - Prześpij się Care. Obudzę cię jak będziemy na miejscu, ok?
 - Ok - ułożyłam się w miarę wygodnie i zasnęłam.
 Sen nie miał sensu. Raz byłam w grocie pod MHS, a raz w grobowcu Silasa.
 - Caroline, Caroline obudź się - powiedział Stef.
 - Już jesteśmy?
 - Tak. Czas zobaczyć  nasz akademik - uśmiechnął się po "stefanowemu".
 - Jest reszta?
 - Wyprzedziłem ich o jakieś pięć minut - puścił mi oczko.
 - Stefan - uderzyłam go w pierś - jesteś szalony i za to cię lubię - zaśmiałam się, a on zawtórował mi.
 Poczekaliśmy jeszcze chwilkę na resztę.
 W końcu nadjechał samochód Damona. Najpierw wysiadła Elena, a następnie Damon, Bonnie i Jeremy.
 - Wreszcie wyrwaliśmy się z Mystic Falls - powiedziałam przytulając moje przyjaciółki.
 - Wreszcie i nareszcie - westchnęła Bonnie.
 - Dziewczyny, to idziemy zobaczyć akademik? - zapytał młodszy z braci Salvatore.
 - Jasne - krzyknęłyśmy.
 - To my z Jerem obejrzymy nasze męskie mieszkanie - rzekł Damon z naciskiem na słowo "męskie".
 - Spotkamy się pod akademikiem - rzuciła Elena.
 - Ok.
 Damon z Jeremy'm poszli sobie, a my w końcu mogliśmy wejść do akademika. Złożyło się (tak złożyło się, na pewno), że ja, Elena i Bonnie miałyśmy pokój obok Stefana, a on musiał być z jakimś chłopakiem - chyba Enzo - w pokoju.
 Pokój był ogromny. Jedna ze ścian była cała szklana, a reszta była w kremowo-kawowych barwach. Trzy pojedyncze łóżka z błękitną i  białą pościelą, stały po lewej od drzwi frontowych, a po prawej były drzwi prowadzące do łazienki. Sama łazienka była całkowicie biała, poza jasno niebiekimi szafkami, srebrnym prysznicem i kremową wanną. Umywalka, toaleta, wieszaki na ręczniki, ściany i podłoga wszystko to było białe.
 - Zajmuję łóżko koło okna - krzyknęłam.
 - Caroline! - zrugały mnie dziewczyny.
 - Trzeba być szybszym - pokazałam im język.
 Rozpakowałyśmy się szybko. Poszłam po Stefana.
 - Stefan - zapukałam do drzwi i uchyliłam je.
 To co zobaczyłam zbiło mnie z nóg.
 Stefan leżał z skręconym karkiem, a tamten chłopak siedział sobie spokojnie w fotelu.
 - Kim ty jesteś? - wykrztusiłam.
 - Lorenzo, ale możesz mi mówić Enzo. Wiesz gdzie znajdę Damona Salvatore?
 - Po co ci on? - to bardzo zły dzień.
 - Stare porachunki - usłyszałam, że Stef łapie powietrze.
 - Ty - warknął w stronę Enza.
 - Spokojnie. Ty się Stefan nie denerwuj, a ty pójdziesz z nami na spotkanie, ok?
 - Mi to pasuje - uśmiechnął się.
 - Stefan?
 - Dobra, ale bez rozróby.
 Wyszliśmy z akademika. Dziewczyny już stały, rozmawiając z Damonem i Jerem. Ruszyłam przodem, Stefan obok mnie, a Lorenzo za nami.
 - O, już jesteście... - starszemu Salvatore'owi zabrakło słów na widok Enzo.
 - Długo się nie widzieliśmy, kolego - powiedział brunet z morderczym uśmiechem.
 - Enzo, jak to możliwe...?
 - Sam nie wiem. Nie pamiętam, ale coś kazało mi cię odszukać i pogodzić się z tobą. Więc, przebaczam ci, że zostawiłeś mnie na pewną śmierć.
 - Przepraszam cię, że nawet nie próbowałem cię ratować.
 - Przeprosiny przyjęte - podali sobie ręce.
 - A tak w ogóle co tutaj robisz.
 - Postanowiłem pójść na studia. A ty?
 - Przypilnować dzieciaki.
  Podniosłam jakiś kamyk i rzuciłam nim w niego.
 - Sam jesteś dzieciak - Jeremy nie mógł powstrzymać chichotu.
 I potoczyła się salwa śmiechu.

Znalezione obrazy dla zapytania caroline forbes


______________________________

CZYTAM=KOMENTUJĘ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz