sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział 30 - OSTATNI

Ten rozdział dedykuję każdej osobie, która skomentowała moje opowiadanie, czyli dla: Lusia66l, Szymon s, Magda Karbowniak, Weronika Quatrr, Mystery Hope, Ola Bielecka.

100 lat później...

 W Nowym Orleanie był spokój. Wilkołaki po legendarnej porażce rzadko wychylały się poza bagna, czarownice nie atakowały wampirów i wzajemnie. Mikaelsonowie rządzili twardą i pewną ręką. Nikt nie mógł im podskoczyć. Wszyscy byli szczęśliwi. Klaus i Caroline wzięli ślub by być w stu procentach zawsze i na zawsze. Elena i Damon kilka lat po wojnie wyjechali zwiedzać świat, a Stefan z Rebekhą byli nareszcie szczęśliwi. Lorenzo i Andrea również. Nie można pominąć także nieśmiertelnych i Kola Mikaelsona. Ten Pierwotny długa namawiał Bonnie na przemianę, bo tak ją kochał, że nie chciał jej stracić. Już nigdy. Teraz już była czarownica była wspaniałą wampirzycą. Silas i Amara dostosowali się do współczesnego świata, co było dla nich prawdziwym wyzwanie zważywszy na to, że byli skamieniali przez dwa tysiące lat. A co do Reyny i Elijahy... ich związek był najbardziej burzliwy. Dwa przeciwne sobie charaktery w jednym związku i wybuch gwarantowany. Reyna była wybuchowa i czasem nie miała skrupułów przed zabijaniem, za co Elijah często ją ganił. A ona łamała mu kości. Nie lubiła kiedy jej coś wypominał. Kol często się śmiał, że przez te kłótnie wybiją cały Nowy Orlean.
 Ale tego dnia nie było żadnych sprzeczek. Cała rodzina nieśmiertelnych zebrała się na cmentarzu. Dokładnie sto lat temu umarł Aleksy. Doskonale pamiętali tamtą noc. Szczególnie Reyna. To jego życie zostało oddane za nią. I to najbardziej bolało.
 Stali nad jego grobem. Nic nie mówili. Wokół panowała cisza.
 Kiedy Silas wraz z Andreą i Amarą odeszli blondynka uklęknęła. Wyciągnęła czerwoną niczym krew róże. Położyła ją na pomniku. Po jej policzku skapnęła jedna, samotna łza.
 - Wszystko w porządku? - zapytał Elijah z troską.
 - W jak najlepszym - uśmiechnęła się delikatnie.
 Pierwotny splótł swoje palce z jej. Wyszli razem z tego ponurego miejsca. Wiedzieli, że to może być jeszcze nie koniec zła w tym mieście. Ale skoro przetrwali Qetsiyah to przetrwają wszystko inne.

_______________________________

I to już koniec tego opowiadania :( Mam nadzieję, że się podobało. Jeśli czytałeś/aś tego bloga to zostaw komentarz.
Wiem, że część z Was czeka na moje opowiadanie TVD TO i TW, ale musicie poczekać do marca i moich urodzin! A tym czasem fanów TW zapraszam na moją książkę o Dereku Hale'u na wattpadzie:
Spokojnie! Powiadomię Was kiedy opublikuję opowiadanie to TVD TO i TW :)
Życzę miłego życia!
Imagine Wolrd

3 komentarze:

  1. Piekne , idenie szkoda ze to koniec;( jednak wszystko sie czasem konczy ;) szczesliwe zakonczenie jest . Pisz dalej bo masz talent :) pozdrawiam :)

    Lusia66l

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne opowiadanie. ;) Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń