czwartek, 17 grudnia 2015

Rozdział 25

 Następny dzień wydawał się i Pierwotnym i nieśmiertelnym i byłym mieszkańcom Mystic Falls dniem cholernie smutnym oraz dołującym.
 Wiele w ich życiu teraz było niepewne oprócz jednego. Pogrzebu. I to dwóch wspaniałych ludzi, którzy w większym czy mniejszym stopniu uratowali świat.
 Klaus nie mógł się otrząsnąć, mimo tego, że widział kto zabił jego ukochaną i tego, że Silas z chęcią pomoże mu go zabić. On przynajmniej nie obwiniał siebie o śmierć bliskiej osoby.
 Ale Reyna tak. Nie spała mimo, że była zdrowa. Bolała ją dusza i psychika. Patrzyła w lustro nie widząc siebie, tylko zupełnie inną osobę. Ciągle myślała, że nie zmieniła się przez te dwa tysiące lat. Bardzo się myliła. Stała się bardziej wytrwała, silniejsza, niepokonana.
 Andrea też nie czuła się najlepiej. Bądź co bądź tęskniła za bratem. Uwielbiała jego styl bycia, poczucie humoru i dystans do samego siebie.
 A Silas miał ochotę zamordować Qetsiyah. Jak najbrutalniej. Aby jak najbardziej cierpiała. Tak jak on po starcie jedynego brata, którego uwielbiała cała jego rodzina za nim nie została prawie w całości zamordowana.
 Podczas procesji na cmentarz Elijah towarzyszył Reynie, co było dla niej niezwykle pokrzepiające.
 Drugim punktem tego dnia był pogrzeb Caroline w Mystic Falls.
 Po pogrzebie Caroline, Klaus został kilka dni w Mystic Falls, aby pocieszyć Liz i przychodzić na cmentarz do Forbes.
 Kolejne dni były ponure. Andrea szaleńczo szukała Qetsiyah, ponieważ obiecała Enzo, że uratuje Katherine Pierce. Silas znikał i pomagał Niklausowi w zabiciu Finna, który zwiał tuż po śmierci wampirzycy. Często wracał po dwóch dniach.
 - Wrócisz na studia? - zapytał Elijah po miesiącu od pogrzebu.
 - Nie. Tak. Nie wiem - odpowiedziała i uśmiechnęła się na swoje niezdecydowanie - może, ale to będzie zależne od znalezienia i zabicia Qetsiyah i Finna.
 - Masz jakiś pomysł?
 - Nie. Jak na razie mam zamiar nacieszyć się zdrowiem i tobą, bo jeśli pamiętasz przez większość naszego związku byłam chora.
 - Podoba mi się to - powiedział Elijah.
Nieśmiertelna się uśmiechnęła i pocałowała go krótko.
 - Lubię kiedy się uśmiechasz - szepnął jej na ucho - zatańczymy?
 Reyna kiwnęła głową.
 Elijah wziął ją w objęcia i zaczął się poruszać. Było mu dobrze. Czuł ulgę kiedy jej dotykał. Nie wyobrażał sobie dalszego życia bez niej. Chciał ją pamiętać szczęśliwą, a nie taką zmizerniałą jak podczas choroby. Westchnął głęboko.
 - Grosik za twoje myśli? - rzuciła blondynka.
 - Cieszę się, że zaczynasz być ponownie szczęśliwa - odrzekł i pocałował jej włosy.
 - Ja też.

 Co do ekipy z MF... z nimi wcale nie było lepiej mimo upływu czasu. Ale radzili sobie. Elena, Bonnie i Stefan wrócili na uczelnię i nadrobili wszystkie zaległości. Damon trenował z Jeremy'm. Powoli wracali do normalności jeśli tak można określić życie wampirów, czarownicy i łowcy.
 Bennett w dalszym ciągu spotykała się z Kolem, czego w dalszym ciągu Elena nie aprobowała.
 - Wychodzę - oznajmiła Bonnie.
 - Z panem K.M? - zapytała Gilbert. Nigdy nie mówiła o Pierwotnym w pełnej nazwie.
 - On ma imię - odrzekła Bon Bon.
 - Jego imię jest od teraz moim tematem tabu, ok?
 - Jak sobie chcesz - zgodziła się.
 - Miłej zabawy.
 - Nawzajem - i wyszła.
______________________
Krótko, ale ten rozdział coś mi nie podchodził i wymyśliłam coś na szybko. Wbaczcie

7 komentarzy:

  1. Taka przerwa i taki krótki? Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem. Ja się starałam, ale ten rozdział coś mi nie wychodził + groziło mi zagro z chemii +mam 3 inne blogi, które też potrzebują rozdziałów
      Ale za niedługo święta! Postaram się napisać przez ten czas kilka rozdziałów!
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. No zagro trudna sprawa, wiem co czujesz. Jak nie masz weny to szukaj inspiracji na moim wspaniałym blogu
      http://malachaiparkerkolmikaelson.blogspot.com/?m=1

      Usuń
    3. Za link do bloga. Jest zaje*****

      Usuń